Ja postanowiłam zmienić swój sposób organizowania czasu własnie teraz - kiedy mam chwilową przerwę i rzeczywiście mogę poświęcić trochę czasu do dopieszczenie mojego organizera.
Przyznaję się, że mam spory problem z systematycznym prowadzeniem terminarza. Nie każdy dzień w roku muszę mieć szczegółowo zaplanowany co do godziny i dlatego zrezygnowałam już z książkowych kalendarzy, w których zostawiałam zawsze dużo pustych, niezapisanych stron - znacie to, co nie?
Kolejnym etapem w próbie znalezienia czegoś idealnego dla mnie było używanie mniejszego kieszonkowego kalendarza z wymiennym wkładem, z naprawdę eleganckim, stonowanym designie. I przyznam, że był to mój numer jeden przez naprawdę długi czas. Idealnie nadawał się do wpisywanie terminów egzaminów, kolokwiów, projektów itd. Teraz widzę jednak jego podstawową wadę - jest za mały, żebym mogła pomieścić w nim wszystko, co muszę mieć pod ręką każdego dnia. Poza terminami prac muszę organizować swoje wydatki, przychody, mieć pod ręką potrzebne dokumenty w razie wypadku no i ogarniać sprawny związane czy to z pracą, czy z wyjazdami.
Zaczęłam rozglądać się za czymś odpowiednim dla mnie i natrafiłam na angielską firmę Filofax, która oferuje przepiękne organizery. W Filofax urzekła mnie przede wszystkim pojemność. W jednym organizerze można trzymać dosłownie wszystko, od wkładki z kalendarzem, po rozliczenia, rachunki i listy, kartki itd.
Oczywiście marka od razu stała się dla mnie bezkonkurencyjna i doszłam do wniosku, że koniecznie muszę nabyć to cudo (co z pewnością zrobię prędzej czy później ;p).
Na ten moment jednak postanowiłam stworzyć moją własną (i tańszą przy okazji) namiastkę Filofax.
![]() |
![]() |
Pierwsza strona z magnetycznymi zakładkami |
![]() |
Kartki w linie, z możliwością wpisania dowolnej daty u góry |
![]() |
Zwyczajny notes do zapisywania wydatków |
W tym organizerze trzymam mieszczę już wszystko czego mi potrzeba i najważniejsza dla mnie rzecz to wkładka - u góry każdej strony można samemu uzupełnić datę i dzień tygodnia, dzięki czemu planuję szczegółowo tylko te dni, które potrzebuję. Koszt "zrobienia" takiego organizera to ok. 45-50 zł. Organizer z wpinanym wkładem i kalkulatorem udało mi się dostać za 16 zł, do tego magnetyczne zakładki, karteczki samoprzylepne - ok. 30 zł razem + notesik ok. 2-3 zł.
Z pewnością za jakiś czas zafunduję sobie oryginalny Filofax, bo aż ciężko oprzeć się ich produktom i zrobię jego krótką recenzję tutaj oraz może wtedy napiszę trochę więcej porad i wskazówek jak organizować sobie czas, żeby działać efektywnie.
! pozdrawiam
Świetny organizer! Muszę sobie taki sprawić... :)
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie :d Jak nie oryginalny, to coś swojego :p
UsuńŁał, jaki śliczny! Pomysłowy pomysł, aż się chyba dzisiaj sama wybiorę do empiku po organizer i zacznę coś sama kombinować. Jestem miłośniczką DIY i prawdę mówiąc wolę zrobić coś sama (płacąc majątek za materiały haha :D) niż kupować. ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam zainspirować :D Tak to bywa, że czasem nasze DIY kosztują więcej niż gotowy produkt, ale to większa przyjemność zrobić coś samemu :) Gdy ja zabieram się za DIY to staram się jednak, by były tańsze od oryginału na którym się wzoruję - czasem się udaje, czasem nie...
UsuńGdzie dostałaś taki śliczny organizer? Bo szukałam wszędzie bo jestem nim totalnie zauroczona ale na taki FileFax mnie nie stać:( A te co znalazłam to albo mają niebotyczną cenę albo są brzydkie a chciałabym coś co by mnie zachęcało swoim wyglądem do użytku :)
OdpowiedzUsuńpatti-xo.blogspot.com
Kupiłam go w chińskim markecie. Jak na swoją cenę to trzyma się zadziwiająco dobrze, a wygląda super.
Usuń